niedziela, 24 października 2010

Powrót Boneza

Cześć!
Dzisiaj mam dla was kolejne opowiadanie.
Mam nadzieje,że wam się spodoba!

Dzisiaj wybrałam się do Kamarii.
Wydawała się jakaś smutna i jednocześnie przestraszona.

Podeszłam do niej spytałam się o co chodzi?Ona nic nie powiedziała.
-Nie wiedziałam,że Kamaria jest taka niekulturalna!-powiedziałam do siebie.
Czarodziejka kazała mi patrzeć w jej kryształową kulę.To co w niej
zauważyłam przeszło mnie o dreszcze.Sami zobaczcie!

Strasznie się przestraszyłam.Pobiegłam do mojej Chatki.
Moje kochane zwierzątka przywitały mnie jak zwykle wesoło
i zabawnie.Ja nie miałam ochoty się z nimi bawić.Zabrałam się na łapki i pobiegłam do obory.Stella leciała za mną,lisek widocznie jedyny
rozumiał o co chodzi.Pomyślał sobie,że coś jest nie tak,bo przecież
gdy wracam ze spaceru jestem zadowolona i daje mu jego ulubione Mumffinki.Zauważyłam wiele pand stojących w kolejce.Po godzinie weszłam do obory i zostawiłam tam moje zwierzaki.
Powiedziałam im,że mają nie wychodzić z sali dżunglastycznej.
Chyba zrozumiały,bo pobiegły za Huśtawkę i trzęsły się.
Poszłam szybkim krokiem na plażę i skryłam się za krzakiem.
Nagle ktoś z tyłu mnie zaczepił.Zamarłam.Nie mogłam odwrócić
głowy do tyłu.Jeszcze co mi zrobi ten wariat.
Odskoczyłam za drzewo.Gościu nie chciał się odczepić.Usłyszałam płacz.
Zerknęłam za drzewo.To był mój Lisek!Podbiegłam do niego i przytuliłam
go z całej siły.Nie miałam czasu na niego krzyczeć.Wzięłam go na łapki i wolnym krokiem zbliżałam się do Szpitala.Myślałam,że zemdleje.Mój lisek pisnął ze strachu.Obok drzwi szpitala na kamieniu siedział Bonez.
Przewróciłam się,a to dlatego,że lisek za mocno mnie przytulił.
-Teraz to już po mnie-powiedziałam do siebie.
Moja głowa leżała na piasku.Lisek zrobił fikołek i wylądował na moście.
Mroczny odwrócił się do mnie.
-Nie!Zrób ze mną co chcesz tylko zostaw mojego Lisa!-krzyknęłam w jego kierunku tak głośno,że lisek się przestraszył.Bonez podszedł do niego.
Foxilla-tak nazywa się mój lisek-spadła z mostu.
-Nieeeeeeeeeeee-krzyknęłam i skoczyłam do wody.
Po 5 sekundach wynurzyłam się z wody z Foxillą.
Leżałam na piasku z liskiem obok tego dziwaka.
-Śmierć-pomyślałam.
Nie miałam gdzie uciekać.Zaraz mi lisa zabierze,a mnie wrzuci do wody.
Zaczęłam się modlić,żeby co czy kto przybiegł do nas z pomocą.
Zaraz,zaraz!Mam pomysł! Rzuciłam się na torbę Boneza.
Nie wiem po co.Chyba oszalałam.Na moje szczęście stał jak mur.Znalazłam kartkę i długopis.Napisałam na niej "Help!P."
Kazałam zanieść karteczkę liskowi do miasta.Ten posłusznie ruszył na północ.Po paru minutach zniknął mi z oczu.Musiałam działać.
Złapałam chłopaka za nogi i wrzuciłam do wody.Znałam kung-fu.
-Poradzę sobie,poradzę sobie...-mówiłam tak sobie w kółko
i oczekiwałam wynurzenia się Boneza.
Po chwili zobaczyłam jego okropne oczy.Rzuciłam się na niego.
W tej samej chwili lisek przybiegł z Ellą i innymi.
-Ratunek!Teraz się popiszę!-pomyślałam i zaczęłam płynąć z wrogiem
na głębszą wodę.Wszyscy mi się przyglądali z zdziwieniem i ulgą.
Nagle nadbiegła Kamaria.Rzuciła jakieś dziwne zaklęcie.Zaczęliśmy latać.
- O tak teraz moja kolej-powiedziałam do Kamari i innych.
Uderzyłam go butem.Zaczęła się walka w powietrzu.Kamaria
nie wytrzymała i czarem przywołała nas do siebie.
Wszyscy pobiegli do mnie i zaczęli robić mi zdjęcia.
Kamaria na osobności z Bonezem zaczęła rozmawiać.
Po pół godzinie wróciła do nas.
-I co?Dowiedziałaś się czegoś?-Spytałam czarodziejkę.
-Niestety nie.-Odpowiedziała mi i wróciła do zamku.
-Niestety nie?Co to ma znaczyć?
Byłam zmęczona.Więc ruszyłam do domu z Foxillą.
Mam nadzieje,że ten złodziej jak najszybciej się wyniesie z Panfu.

 Pisała dla was


Stella z dniem dzisiejszym dostajesz uwagę.
Ja Ci mówiłem żebyś dawała spację po znakach interpunkcyjnych, ale
Ty nic sobie z tego nie robisz.
Nawet nie będę poprawiał błędów.
Opowiadanie nie nadaje się do konkursu
bo konkurs jest na artykuł a nie opowiadanie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Twój komentarz zostanie opublikowany po zaakceptowaniu go przez administratora bloga! :))